BUENOS AIRES: nasze zwiedzanie

Po Buenos Aires przemieszczaliśmy się głównie pieszo, pokonując dziennie kilkanaście kilometrów. Dzielnice mają przeróżny charakter: granica między nowoczesnością i splendorem, a nędzą i folklorem jest wyraźna. 




Buenos Aires to gigantyczna aglomeracja założona w XVI wieku przez Hiszpanów u ujścia rzeki La Plata (druga po Amazonce rzeka kontynentu) - druga co do wielkości aglomeracja Ameryki Południowej. Miasto liczy około 3 milionów mieszkańców, ale warto zauważyć, że w całej aglomeracji, tzw. Wielkim Buenos Aires żyje aż 15 milionów osób. Mówi się, że mieszka tu 1/3 ludości Argentyny. Pochodzenie nazwy jest bardzo ciekawe, ponieważ Buenos Aires oznacza dobre, pomyślne wiatry. I faktycznie, jedną z pierwszych nazw  tej osady była nazwa Miasto Przenajświętszej Trójcy i Port Maryi Panny Pomyślnego Wiatru, która finalnie skróciła się do Buenos Aires. Faktycznie, Buenos jest miastem wietrznym i dość wilgotnym, na którego klimat mają wpływ dwa wiatry: el pampero i la sudestada, charakterystyczne dla danych pór roku. My trafiliśmy do Buenos pod koniec listopada, a więc w drugiej połowie tutejszej wiosny i pogodę mieliśmy fantastyczną (około 28 stopni, bezchmurne niebo), a później przed wylotem do Europy chillowaliśmy w centrum w połowie grudnia, kiedy to temperatury zaczęły gwałtownie rosnąć (oscylując między 35 a 39 stopni). 


Wiosna w Buenos Aires

Nigdy nie miałam takich ambicji, żeby tworzyć przewodniki po danych miastach, bo preferujemy swobodne zwiedzanie, bez kieratu, z kilkoma charakterystycznymi punktami plus sporą liczbą wszelakich degustacji po drodze i tak też było w Buenos Aires, więc ten post nie wyczerpuje tematu, jeśli chodzi o zabytki. Jeśli ktoś jest wytrwałym spacerowiczem, to da radę zwiedzić spory kawał miasta pieszo, bez konieczności korzystania z komunikacji miejskiej, ale jeśli chce się podjechać kawałek metrem, to mamy do dyspozycji 6 linii oraz niezliczone ilości autobusów (ulice są ich pełne). Nam udało się przemierzyć większość piechotą i chyba raz w połowie drogi z La Boca podjechaliśmy uberem, bo runda tam i z powrotem zajęła nam sporo czasu. 


Instalacja kwiat symbolizująca nadzieję -dzielnica Palermo


Spacer po Buenos rozpoczęliśmy od dzielicy Recoleta, która jest ponad wszelką wątpliwość dzielnicą reprezentacyjną, wręcz ekskluzywną, pełną olbrzymich, przepięknie zdobionych kamienic (swoim stylem przypominają większe miasta hiszpańskie, szczególnie Madryt), kwitnących na fioletowo drzew jakaranda (kwitną wiosną, czyli podczas polskiej jesieni, głowne aleje Buenos są ich pełne, chodniki są w tym czasie obsypane ich kwieciem) i zabytków. Głownym punktem dzielnicy Recoleta jest słynny cmentarz Cementerio de La Recoleta, na którym spoczywają słynne osobistości, jak Evita (Eva Peron), kilku argentyńskich prezydentów, pisarzy, malarzy, naukowców, zdobywców nagrody Nobla. Cmentarz Recoleta to jeden z top 10 najpiękniejszych cmentarzy świata - można zobaczyć misternie zdobione mauzolea, gigantyczne rodzinne grobowce i odpocząć w wąskich zacienionych uliczkach. W koronach drzew i palm kręcą się zielone papugi i inne kolorowe ptaki. 

Cmentarz Recoleta

Grób Evity


Kwitnące jakaranda

Kolejnym miejscem, jakie odwiedziliśmy w Recoleta była najsłynniejsza księgarnia Buenos Aires, czyli El Ateneo Grand Splendid. W 2019 National Geographic określił to miejsce najpiękniejszą księgarnią świata. Sto lat wcześniej w tym eklektycznym budynku miało miejsce wielkie otwarcie teatru Grand Splendid zaprojektowanego przez słynnych architektów Pero i Torres Armengo, zdobionego malunkami włoskiego mistrza Nazareno Orlandi. Obecnie El Ateneo jest czynną księgarnią osiągającą rekordowe wyniki sprzedaży, ale jest również otwarta dla zwiedzających. Można snuć się między dawnymi balkonami teatru, obecnie zajętymi przez dziesiątki półek z książkami. Efekt jest przepiękny i bardzo klimatyczny. 


El Ateneo

Najbardziej charakterystyczą dzielnicą Buenos, którą znamy z okładek większości przewodników jest La Boca mieszcząca się na południu miasta przy oceanie. Dlaczego z okładek? Ponieważ przy kilku z jej uliczek mieszczą się kolorowe domki z drewna i blachy, charakterystyczne dla tej części Buenos. Ich różnorodne kolory nie są przypadkiem- malowano je resztkami farb, jakie pozostały po malowaniu ruf statków. 

Kolory La Boca


Epicentrum La Boca stanowi uliczka Caminito, po której przemieszczają się rzesze turystów. Za kilka peso można zrobić sobie zdjęcie z tancerzami tango. La Boca nie jest dzielnicą bezpieczną, dlatego trzeba zwiedzać ją za dnia, ale nawet wtedy należy być czujnym, ponieważ obfituje w kieszonkowców i naciągaczy. Podobno w tym miejscu osiedlali się pierwsi kolonizatorzy i budowali swoje baraki, to tutaj mieścił się pierwszy port. Do dzisiaj dzielnica nie należy do eleganckich, ale najuboższych. Kawałeczek od Caminito (ponieważ stwierdziliśmy, że do centrum udamy się pieszo, co nie było dobrym pomysłem, bo jest to spory kawał) klimat zaczyna być dość specyficzny, turyści znikają, a po ulicach walają się śmieci i leżą bezdomne psy. Jest po prostu obskurnie i po chwili przestaliśmy się czuć komfortowo. Naprawdę jest to miejsce do zwiedzania jedynie za dnia. W La Boca znajduje się słynny stadion La Bonbonera należący do Boca Juniors, jeden z najbardziej charakterystycznych stadionów świata, idealnie wpisujący się w dzielnicę swoimi krzykliwymi kolorami: żółtym i fioletowym. 


Caminito, centrum La Boca

La Bonbonera

Szkoła publiczna w dzielnicy La Boca


Spacerując w pełnym słońcu i więcej niż 30 stopniach z La Boca, doturlaliśmy się w końcu do nowoczesnego Puerto Madero, gdzie stoi najwięcej więżowców w Buenos i przy którym mieści się sympatyczny deptak oraz tajemnicza Reserva Ecologica Costanera Sur. Zanim udaliśmy się do Argentyny, zastanawiałam się, czy w Buenos jest miejsce do odpoczynku nad oceanem i na zdjęciach z rezerwatu wyglądało to dość obiecująco. Niestety, prawda jest zupełnie inna. Sam spacer jest przyjemny, ponieważ na tutejszych lagunach można obserwować ptaki (między innymi białe czaple) i przebywa się w otoczeniu zieleni, ale miejsce przy oceanie nie zachęca do odpoczynku. Argentyńczycy rozkładają się na trawnikach z kocami, ale dojście do oceanu jest zagrodzone, pełne śmieci, dziwnych elementów konstrukcyjnych, a woda brunatna. Zapomnieliśmy, że Buenos leży przy ujściu wielkich rzek- Uruguay i Parany, które płyną przez sporą część kontynentu, więc woda jest bardzo brudna. Szybko zakończyliśmy nasz wypoczynek przy rezerwacie. Przy wyjściu z Puerto Madero mieści się słynny Różowy Dom (Casa Rosada), jedna z wizytówek Buenos, na którego balkonie śpiewała Madonna w filmie Evita. 


Wieżowce Puerto Madero, nowoczesna odsłona Buenos Aires


Laguny w Reserva Ecologica, centrum Buenos Aires

Buenos to także tysiące rewelacyjnych restauracji i barów. Czasem uliczki, które za dnia były zupełnie nijakie, z witrynami zasuniętymi metalowymi roletami, wieczorem przeobrażały się w centra rozrywki z dziesiątkami klientów popijających wino albo kosztujących wspaniałego jedzenia. Postanowiłam jednak pozostawić część kulinarną na inny post, ponieważ naprawdę jest o czym pisać. Argentyna to jedno z naszych największych odkryć, jeśli chodzi o kuchnię... Ale o tym już wkrótce...



Komentarze