ARGENTYNA: lot, przylot i skąd pomysł na wakacje w Argentynie

Piszę na świeżo, raptem kilka dni po pobycie w Argentynie- krainie steków i wina, krajobrazów tak zróżnicowanych, jak to tylko możliwe i sympatycznych potomków wielu europejskich krajów, którzy stworzyli hybrydę znanej nam kultury z elementami indiańsko-latynoskimi. 
Skąd w ogóle ten pomysł i jak było w Argentynie?



Argentyna nie jest wyborem oczywistym, jeśli chodzi o Amerykę Południową, dlatego wiele osób pytało nas przed wyjazdem, dlaczego nie Brazylia, Meksyk czy Kolumbia, co w ogóle jest do zobaczenia w Argentynie poza Buenos Aires (znanym nam głównie z refrenu piosenki Kory) i tak dalej. Generalnie, nie można się gniewać na takie pytania, ponieważ przed wyjazdem do Argentyny sami mało wiedzieliśmy o tym olbrzymim, ale nieco w Polsce zapomnianym kraju. Messi, Papież Franciszek, wino, tango, ewentualnie migranci, oczywiście wołowina albo ukrywający się w górskich wioskach naziści- to były nasze główne skojarzenia z Argentyną wcześniej. W trakcie przygotowań i samej wyprawy okazało się, że jest to kraj przyjazny turystom, pod kątem kulinarnym niemal idealny, widokowo fantastyczny (i bardzo różnorodny) i teraz wiem, że dwa tygodnie na miejscu to zdecydowanie za mało. Zwiedziliśmy północną połowę kraju, pozostawiając dalekie południowe krańce na kolejny raz...


Wodospady Iguasu

Buenos Aires, okolice obelisku

Na start kilka informacji podstawowych. Bilety lotnicze kupowaliśmy z 3-miesięcznym wyprzedzeniem polując po prostu na porządną promocję i tak udało się złapać loty na osobę w dwie strony za 2100 zł, podczas gdy regularna cena z Warszawy to około 3500 zł (podawane przeze mnie kwoty są aktualne w 2 połowie 2019 roku). Przesiadkę zaliczyliśmy w Londynie, a całość trasy wyglądała następująco: 2 godziny z Warszawy do Londynu około 13 godzin z Londynu do Buenos Aires. To naprawdę kawał drogi... Podróż była męcząca... W Buenos są dwa lotniska- międzynarodowy port lotniczy Ezeiza, na który przylatuje się z Europy i z którego dojazd do centrum zajmuje między 40 min a godzinę w zależności od natężenia ruchu oraz mniejszy wojskowy port El Palomar, z którego mieliśmy okazję lecieć na wodospady Iguasu (również około 40 min dojazdu z centrum Buenos Aires, o wodospadach ukaże się osobny post). Koszt dojazdu z EZE to ok. 60 zł za Ubera, który działa w Buenos bardzo dobrze lub kilka złotych więcej za taksówkę (uwaga, fajna sprawa: po tym, jak taksówkarze oszukiwali przyjezdnych z opłatami, wprowadzono maszynki na lotnisku, w których wpisuje się adres w centrum i automat wylicza kwotę - z kwitem idziemy do kierowcy, dzięki czemu na pewno nie zostaniemy oszukani). Można pokusić się również o super tani przejazd busem linii 8, która leci z EZE do centrum (koszt raptem 3 zł), ale sądzę, że autobus jedzie bardzo długo, na co nie mieliśmy ochoty po tak długim locie. Jeśli kogoś interesuje mocne obniżenie kosztu przejazdu, to jak najbardziej jest taka opcja. 


Salinas Grandes, północny-zachód Argentyny


Centrum Cordoby


Między Cordoba a Salta


Do Argentyny wybraliśmy się 26go listopada, czyli pod koniec naszej jesieni i tym samym pod koniec ich wiosny, co było terminem idealnym. Oto główna odpowiedź na pytanie, skąd pomysł na wakacje w Argentynie- po pierwsze uciekaliśmy od polskiej szarości do kraju, gdzie za moment miało się zacząć lato, drzewa kwitły, temperatury były cudowne (między 27 a 35 stopni- pod koniec wyjazdu w połowie grudnia temperatura zaczęła mocno rosnąć, osiągając aż 39 stopni w Buenos w dniu naszego wylotu, więc wyprawa w argentyńskie lato może być dość uciążliwa ze względu na wysokie temperatury). Po drugie, Buenos Aires po prostu nas kusiło... Brzmi magicznie i tajemniczo- jak tango, kolorowe i nieco niebezpieczne ulice... Argentyna nie jest miejscem turystycznym- stanowiliśmy wyjątek, wszyscy pytali skąd jesteśmy i przecierali oczy ze zdumienia, że przyjechaliśmy z tak daleka. Miejsca tak rzadko odwiedzane przez turystów mają wyjątkowy urok- nie są zadeptane, turystę traktuje się, jak gościa, a nie jak chodzącą skarbonkę. Człowiek może poczuć się wyjątkowo, jak odkrywca, a nie jeden z setek tysięcy turystów... W takim zwiedzaniu jest coś kameralnego i wyjątkowego.


Zaczyna się robić pustynnie- widoki na trasie w stronę Purmamarca

Jeden z wielu zjedzonych przez nas steków

Wiele osób pyta nas, czy w Argentynie jest bezpiecznie. Przyznam szczerze, że obawiałam się Buenos Aires, ponieważ wszędzie ostrzegano nas przed kradzieżami i kieszonkowcami. Jedynym miejscem, gdzie czuliśmy dziwną atmosferę była dzielnica La Boca (ta ze słynnym stadonem), która ma klimat nieco smulsowaty i do której nie warto zapuszczać się po zmroku. Obecnie w Argentynie panuje kryzys, więc trzeba nastawić się na smutne widoki typu: ludzie śpiący na kartonach wzdłuż ścian budynków w stolicy, czy niesamowicie długie kolejki do banków i kantorów, w których mieszkańcy wymieniają swoją wypłatę z pesos na USD. Normalne i częste jest to, że ludzie noszą plecaki na przodzie na klatce piersiowej, zamiast na plecach, mając swoje mienie nieustannie na oku. Po ulicach miast krążą duże, bezdomne psy. Granica między światem wielkich, pięknych kamienic, teatrów, wytwornych restauracji i ukwieconych ozdobnych drzew, a slumsami jest widoczna i warto trzymać się tej linii. Poza Buenos Aires wszędzie czuliśmy się bardzo bezpiecznie, ludzie byli przyjaźnie nastawieni i nie byliśmy świadkami żadnej niebezpiecznej sytuacji. Można spokojnie podróżować.


Teatro Colon


Szkoła w dzielnicy La Boca



Najsłynniejsza uliczka dzielnicy La Boca


Krótkie podsumowanie:

-pory roku są odwrotne do naszych- najlepsza na podróż jest polska jesień lub wiosna;
-lot z Europy do Buenos to około 13 godzin (nam udało się złapać lot za 2 tys złotych w 2 strony);
-koszt taryfy lub ubera z EZE do centrum -od 60 zł, lub bus za ok 3 zł;
-średni koszt noclegu w hotelu w Buenos ok.100-200 zł;
-wino w knajpie -12 zł butelka (:)), koszt steka od 25 zł (bife de chorizo);
-benzyna 3,50 zł za litr.

Kolejne ciekawe informacje o podróży po Argentynie w kolejnych postach, zapraszam :)

Komentarze