Noclegi, jakie wynajdywaliśmy w internecie podczas naszego objazdu po zachodnich Stanach zasługują na dodatkowy post, bo wrażeń było niesamowicie dużo, każdy dom był inny, klimatyczny, ale ten, w którym mieszkaliśmy podczas pobytu w okolicy Yosemite, jest moim ulubionym. Po dniach spędzonych w terenie górzystym, a potem pustynnym, wjechaliśmy w gęste wysokie lasy, które były najbardziej zbliżone do krajobrazu, jaki znamy z polskich gór. W Stanach bardzo popularną formą noclegu jest tzw. cabin, czyli parterowy domek obłożony drewnem, z drewnianą werandą usytuowany zwykle na palach, którego surowy zewnętrzny wygląd kontrastuje w wygodą, przytulnością, niesamowitym klimatem i poczuciem bliskości z naturą. Coś pięknego, warto znaleźć własny cabin przez jeden z portali z noclegami i spróbować tej formy zakwaterowania! My zamieszkaliśmy nad jeziorem Bass, skąd mieliśmy 50 mil do Parku Narodowego Yosemite i 120 mil do Parku Narodowego Sequoia, więc mogliśmy zostać dłużej w tej okolicy i przy okazji wędrować po jednych z piękniejszych rejonów USA.
|
Nasza chatka w lesie
|
|
Przepiękne widoki w Kalifornii |
Sam dojazd do naszej chatki zasługuje na kilka słów opowieści... Tego dnia podróżowaliśmy z okolic Doliny Śmierci i mieliśmy kawał drogi do przejechania i sporo do zwiedzenia, więc nad Bass Lake dotarliśmy grubo po zmierzchu. Chatka miała swój konkretny numer, który ustawiliśmy sobie na gps. Jazda wertepami, pagórkami, po coraz to węższych i bardziej leśnych ścieżkach trwała długo, wszyscy byliśmy już zmęczeni. Podjechaliśmy pod domek o numerze jednym mniej, niż nasz, nawigacja pokazywała, że jesteśmy na miejscu, a kolejnego domku po prostu nie było. Jako, że na placu ktoś się kręcił, postanowiliśmy podjechać i zapytać o drogę... Kobieta ignorowała nasze pytania, odwróciła się do nas tyłem, żeby finalnie spuścić na nas psa wyglądającego na pit bulla! Odjechaliśmy w sekundę wystraszeni, ale w sumie zadowoleni, że nie zaczęli do nas strzelać... W końcu postanowiliśmy ruszyć dalej i szukać samodzielnie, po czym okazało się, że wyżej w lesie znajduje się kolejny szereg domków. Ku naszemu zdziwieniu pod domem przywitały nas dwa owczarki niemieckie puszczone luzem w lesie, które dokładnie sprawdziły nasze bagaże i samochód. Jeszcze większe zdziwienie pojawiło się następnego dnia podczas robienia grilla na tarasie, kiedy po prośbie przyszły tak dwa owczarki, jak i pit bullka, która pogoniła nas ze swojej posesji pierwszego dnia. :)
|
Czekamy na grilla |
|
Chciałoby się tu zostać na dłużej... |
Park Narodowy Sekwoi to park założony w roku 1890, jako drugi park Stanów Zjednoczonych. Odkrywcom tego miejsca ukazały się wspaniałe, majestatyczne i przede wszystkim gigantyczne drzewa- sekwoje, mamutowce olbrzymie, które zdominowały tamtejsze lasy. Sekwoje zachwycają swoimi rozmiarami- pną się do nieba tak wysoko, jak drzewa z piosenki, którą każdy zna z bajki Pocahontas, bo to zapewne było o nich! :) , ich pnie mają niesamowicie wielkie średnice. Zachwyca także kolor ich kory i jej delikatna tekstura. Ich szczególną cechą jest sposób rozprzestrzeniania się nasion -drzewa te uwielbiają pożary, dzięki którym nasiona są roznoszone, a które nie sprawiają im wielkiego kłopotu, ponieważ ich kora jest zabezpieczona przed ogniem. Sekwoje można zobaczyć jedynie w USA i w Kanadzie (w Stanach najwięcej sekwoi rośnie w stanie Oregon, ale najwięksi przedstawiciele tego gatunku rosną właśnie w Parku Narodowym Sekwoi w Kalifornii.). W momencie, kiedy podróżowaliśmy po Kalifornii ryzyko pożarów było bardzo wysokie. Wcześniej latem paliły się już spore połacie lasów, czego ślady oglądaliśmy wjeżdżając do parków narodowych, ale prawdziwe piekło rozpoczęło się kilka tygodni po naszym pobycie. Sekwoje lubią ten klimat.
|
Jedna z wielu gigantycznych sekwoi |
|
I kolejne |
Żyjący w tym parku Generał Sherman (sekwoje noszą nazwiska słynnych wojskowych), jedno z kilku drzew rosnących w Lesie Olbrzymów jest największym żyjącym organizmem na ziemi. Myśląc o największym drzewie świata, widzimy w wyobraźni drzewo najwyższe- chodzi tu jednak nie o wysokość, która oczywiście też jest imponująca, ale o objętość. Generał Sherman ma około 11 metrów średnicy! Dla lepszego wyobrażenia sprawy, możemy zobaczyć w parku okrąg wykafelkowany w rozmiarze pnia generała, który jest gigantyczny. I na koniec ostatnie dwie ciekawostki: po pierwsze, w Lesie Olbrzymów rośnie aż 5 z 10 największych drzew na świecie, co robi niesamowite wrażenie; po drugie, ciekawą sprawą jest wiek tych drzew. Podobno sekwoje mają ponad 2 tysiące lat, niektóre 2,5 tysiąca. Nie ma chorób, szkodników, które mogłyby im zaszkodzić, nie szkodzi im również ogień, a wręcz pomaga. Przeczytaliśmy, że umierają najczęściej z powodu upadku- te giganty mają bardzo słabo rozwinięte korzenie, więc przy ich wysokości i masie nie trudno o obalenie się na ziemię. Takie przewrócone giganty również można zobaczyć w parku.
|
Generał Sherman- zdjęcia nie oddają jego wielkości (11 merów średnicy pnia!) |
Yosemite. Pierwsze moje skojarzenie, myśl, którą zapamiętałam na temat tego parku narodowego, jest to, że kiedy dolinę zobaczył Abraham Lincoln, to momentalnie rozkazał jej ochronę, tak była piękna. Wcześniej jej piękno doceniały plemiona indiańskie, które tu zamieszkiwały i które walczyły o to miejsce z nowo przybyłymi. Trudno się dziwić, bo kiedy naszym oczom ukazało się to miejsce, poczuliśmy to samo.
|
Dolina Yosemite, widok z Tunnel View |
|
Wodospad Bridalveil w porze suchej |
Na prawo i lewo rozpościerają się skały -po lewej niesamowity El Capitan, gładki olbrzym, który ma prawie 1000 metrów wysokości i który jest jedną z najwyższych pionowych skał na świecie, po prawej równie ciekawy szczyt Half Dome. Skały te rzeźbione kiedyś przez lodowiec, tworzą jakby ramę malowniczego obrazu doliny Yosemite. Pomiędzy nimi rozpościerają się lasy, strumienie, miejscami łąki. Najpiękniejszym punktem widokowym na dolinę jest Tunnel View, który jest pocztówką tego miejsca. Ze skał spływają wodospady, między innymi Bridalveil (welon panny młodej), który jest najwyższym wodospadem USA. Akurat podczas naszego pobytu, kiedy było bardzo sucho, wodospad ten nie był szczególnie spektakularny, ale pod nim widzieliśmy wielką pionową skałę wygładzoną tysiącami litrów wody. W Yosemite można zobaczyć także sekwoje gigantyczne, więc jeśli ktoś nie ma czasu na podróż do Sequoia National Park, to będzie to namiastka tamtych wrażeń. My spędziliśmy tu tylko część dnia, więc nie mogliśmy na spokojnie wybrać się na szlak. Wiele osób zostaje na dłużej, mieszkając na kempingach, dzięki czemu mogą udać się na piesze wędrówki po tutejszych górach, wszystko jest doskonale przygotowane.
|
El Capitan |
Krótkie subiektywne podsumowanie:
-
cena wjazdu samochodem do Sequoia National Park: 35 USD
-
cena wjazdu samochodem do Yosemite: 35 USD
-
cena noclegu w cabin w okolicy: ok 600 zł za dom na noc (na 4 os)
-
czas potrzebny na zwiedzanie- Sekwoje 1 dzień, Yosemite 2-3 dni.
Sekwoja to piękny rodzaj drzew i na żywo je widziałam już dwukrotnie. W tym roku również lecimy do USA, na https://sanfrancisco.pl/ czytałam o parku narodowym Kings Canyon i w nim na pewno sfotografuję kilkanaście drzew. Zawsze to jakaś pamiątka.
OdpowiedzUsuń