INDONEZJA: ludzie i islam

Po powrocie z Indonezji najbardziej uderza mnie różnica w nastawieniu ludzi do życia. Gdzieś tam króluje uśmiech, niezmącony niczym spokój i wielka cierpliwość do innych (szczególnie na drodze), tutaj codziennością jest traktowanie drugiego człowieka jak intruza, spojrzenia jak zaczepki, a uśmiechu, jako objawu braku zdrowia psychicznego. 
Kim są weseli Muzułmanie?



W Indonezji panuje wielka różnorodność, jeśli chodzi o ludzi, spowodowana wyspiarskim położeniem tego państwa. To państwo  to aż 18 tysięcy wysp leżących w linii dłuższej niż odległość od wschodniego do zachodniego wybrzeża USA, spośród których zamieszkałych jest około 1/3, a znaczna ilość nie posiada nawet nazwy. Różnorodność ta objawia się setkami języków (urzędowym jest Bahasia Indonesia- język rodzimy jedynie dla 1/4 mieszkańców kraju, którym w domu posługuje się raptem 30% Indonezyjczyków), wieloma wyznaniami (choć ze zdecydowaną przewagą islamu), różnorodnym pochodzeniem etnicznym (Indonezję zamieszkuje około 300 grup etnicznych, największą grupę stanowią Jawajczycy). Mimo wszystko, w Indonezji udaje się pogodzić różnice, co objawia się między innymi w motto kraju, które brzmi: Jedność w różnorodności.

Wszystkie dane, które przedstawiłam powyżej można znaleźć w internecie na różnych stronach dotyczących Indonezji oraz w przewodnikach, ale ja chciałam napisać o żywych ludziach jacy stanęli na naszej drodze. W sumie najlepiej wspominam pod tym kątem Jawę, czyli pierwszą wyspę, od której zaczęliśmy naszą podróż po Indonezji. Odniosłam wrażenie, że Jawajczycy nie są jeszcze zmanierowani turystyką, pod głównymi atrakcjami spotkamy zwiedzających, ale jest to zwiedzanie swobodne, nigdzie nie ma ścisku, kolejek, masówki... Europejczycy stanowią atrakcję wszędzie, gdzie się pojawią, bo jest ich niewielu. My wystartowaliśmy z Jakarty, po niej przelecieliśmy do Yogyakarty, w okolicy której zwiedzaliśmy przepiękne świątynie Borobudur i Prambanan, po czym ruszyliśmy pociągiem do Surabaya i kolejnym do Probolinggo pod wulkan Bromo, na który się wspinaliśmy (niesamowite, o tym napiszę kolejnym razem) i spod którego pojechaliśmy do portu Banyuwangi. Promem przeprawiliśmy się na Bali i dalej na Gili.


Młodzież z Lomboku ucząca się języka angielskiego


Mieszkańcy Jawy zaskoczyli nas przede wszystkim serdecznością i zainteresowaniem nami. Niemal każdy chciał mieć z nami zdjęcie i stanowiliśmy momentami większą atrakcję, niż zabytki. Każda napotkana osoba obdzielała nas uśmiechem, bez wyjątku. Faktycznie, jeśli chodzi o turystów, to niewiele zwiedzających pochodziło spoza Azji. Większość osób zaraz po przylocie ucieka z Jawy, a w szczególności z Jakarty, która faktycznie nie jest zbyt urodziwym miastem (nie ma dnia bez smogu, stolica Indonezji jest przeludniona i zakorkowana), ale osoby te wiele tracą pomijając Yogyakartę i jawajskie wulkany. Sami żałujemy, że nie mieliśmy więcej czasu, żeby wspiąć się kolejne wulkany poza Bromo.


Dziewczyny z Probolinggo

87% mieszkańców Indonezji deklaruje swoją przynależność do świata islamu. Indonezyjscy Muzułmanie słyną z tolerancji, wysokiej roli kobiet w społeczeństwie (mogą sprawować najwyższe urzędy, prowadzić własne biznesy, wychodzić bez męskiego towarzystwa, żyć praktycznie tak, jak my), spokoju i dystansu, otwarcia na obcych. Islam nie został narzucony mieszkańcom tych wysp siłą, ale inkorporowany jako odpowiedź na problemy państwa, zezwalając na połączenie z uprzednimi wierzeniami oraz pozostawiając szeroki margines dla lokalnych tradycji, wierzeń, bogatych i kolorowych rytuałów. Nie jest on religią dominującą, choć procentowo stanowi zdecydowaną większość. W miejsce jego dominacji istnieje system 6 legalnych wyznań, spośród których każdy mieszkaniec Indonezji musi wybrać (są to islam, protestantyzm, katolicyzm, buddyzm, hinduizm, konfucjanizm). Czytałam, że jeśli osoba deklarująca dane wyznanie chce wyjść za kogoś innego wyznania, to jedno z przyszłych małżonków musi zmienić religię, żeby dzieci były wychowywane w duchu jednej z nich.


Uśmiechnięty chłopak grillujący nasze krewetki w okolicy Kuty


Chciałabym zaznaczyć, że przemierzając tej kraj nigdy, ani razu nie czuliśmy się niczym zagrożeni. Ze strony wszystkich napotykanych osób czuliśmy sympatię, zdrowe zainteresowanie, chęć pomocy. Wychodziliśmy wieczorami w różnych miejscach, bardziej lub mniej turystycznych i nikt nigdy nie zaczepił nas w negatywny sposób. Po Indonezji można śmiało podróżować samodzielnie, najgorsze co może człowieka spotkać, to naciągnięcie ceny (warto sprawdzić wcześniej co ile powinno kosztować) lub sprzedanie biletu, choć atrakcja nie wymaga jego zakupu (np. wejście na teren parku narodowego koło wulkanu Bromo). Nawet portowy naganiacz, z którym ostro licytowaliśmy się o cenę przejazdu okazał się być wspaniałym, skromnym człowiekiem, który nie chciał przyjąć od nas zaproszenia na obiad, a po zjedzeniu zaprosił nas na rewanż do własnego domu. 


My z naszą kolejną indonezyjską rodzinką


W poprzednich paragrafach zaczęłam pisać trochę o islamie, którego tak wiele w Indonezji i który dzisiaj tak źle nam się kojarzy w Europie. Podsumowując te luźne i nieco nieskładne myśli, chciałabym powiedzieć, że podróż przez Indonezję przywróciła mi wiarę w ludzi, w ich naturalne dobro i piękno. Przypomniało mi się, jak złe jest szufladkowanie i generalizowanie. Nawiązując do pytania z nagłówka- indonezyjscy Muzułmanie to weseli Muzułmanie i oby inni brali z nich przykład.

Komentarze