JAMAJKA: słoneczne Negril i wyluzowany West End

Najbardziej słonecznym rejonem Jamajki, który również nam pokazał swoje jasne oblicze (po deszczowych dniach w Ocho Rios) jest Negril położony na zachodzie wyspy połączony z najbardziej na zachód wystającym cypelkiem, słynnym hippisowskim
West Endem.





Ostatnie trzy dni na Jamajce spędziliśmy na jej zachodnim krańcu, który słynie z przepięknej, białej 7 Mile Beach i położonych kilka kilometrów dalej klifach na West End, gdzie można się relaksować, jak nigdzie i gdzie obserwowaliśmy najpiękniejsze zachody słońca. Negril leży 80 km na zachód od Montego Bay, prowadzi do niego autostrada A1, która wije się wzdłuż wybrzeża. Trasa jest malownicza, jedzie się wzdłuż dzikich plaż, niewielkich miasteczek, przy których można obserwować polujące na ryby pelikany i pasące się wszędzie, nawet przy samej jezdni stada kóz. Autostrada to wielkie słowo, jest to po prostu normalna droga jednopasmowa. Po drodze znajduje się wiele zajazdów, barów, budek z napojami, przy miastach są liczne stacje benzynowe. Ruch jest niewielki, wzmaga się jedynie na wyjeździe z Montego Bay i przy mieście Lucea. Przejazd do Negril (7 Mile Beach, nie do centrum) zajmuje około 1,5 godziny.


Dom w stylu kolonialnym na plaży


Rejon można podzielić na trzy części: 7 Mile Beach, Negril town i West End. My zatrzymaliśmy się w ciągu hoteli i apartamentów przy 7 Mile Beach- przepięknej, białej, piaszczystej plaży. Wielkim plusem było to, że Jamajka nie jest zabudowana wielkimi resortami, z jakimi mieliśmy do czynienia na Dominikanie, dostęp do morza nie jest aż tak ograniczony, wielkie molochy nie straszą. My wybraliśmy kameralny hotelik z przepięknym ogrodem, który był oddzielony od plaży drogą (ruch był niewielki), przy którym znajdowało się kilka knajpek i mini sklepików w budkach. Do większego centrum handlowego mieliśmy zaledwie 500 metrów -było to słynne Times Square Plaza, które przyciągnęło nas wielkimi napisami "duty free". Sprawdzając w Internecie najlepsze miejsce na zakupy Times Square Plaza wyświetla się jako pierwsze, ale tak naprawdę jest to miejsce, w którym wyciąga się pieniądze z turystów (ceny są kilkukrotnie wyższe niż w normalnych sklepach, sprzedawane są głównie pamiątki, za które mocno się przepłaca). Polecamy podjechać tu jedynie na 10-minutowe zwiedzanie, ewentualnie można pobrać pieniądze z bankomatu, ale na normalne zakupy spożywcze lepiej udać się kawałek dalej do Negril, gdzie przy pierwszym rondzie znajdują się dwa spore markety na lokalnych, a do tego znajdziemy tam cambio (kantor) i kilka bankomatów. Moja visa nie działała w najpopularniejszych bankomatach Scotia Banku, ale pieniądze udało się pobrać w National Commercial Bank.


Time Square Plaza



Zachód słońca na 7 Mile Beach


Wracając do 7 Mile Beach, jest to jedna z najpiękniejszych plaż, na jakich byliśmy- bialutki piaseczek ciągnie się kilometrami, leżaki hotelowe znajdują się na niej jedynie w kilku miejscach, nie ma tłumów (byliśmy jedynymi osobami leżącymi na ręcznikach w promieniu kilometra!). Po plaży spacerują naganiacze i sprzedawcy oferujący owoce, pamiątki, marihuanę, ale nie są namolni. Jamajczycy respektują odmowę, ale chętnie rozmawiają dalej, pytając o kraj pochodzenia, wrażenia z wyspy i tysiąckrotnie wyrażając szacunek (respect is everything). Kończy się zwykle przybijaniem żółwika. Na 7 Mile Beach niebo jest niemal zawsze czyste, woda kryształowa i gorąca. To tutaj oglądaliśmy najpiękniejsze zachody słońca, korzystając z ofert Happy Hours (2 drinki za 5-7 USD) oraz skosztowaliśmy przepysznego homara (niestety aż 40 USD z piciem...). W dzień mieliśmy okazję obserwować niesamowity spektakl pelikanów polujących na ryby- po raz pierwszy widziałam je w naturalnym środowisku, zrobiły na mnie wielkie wrażenie! Olbrzymie, ubarwione na brązowo-biało, kłębiące się nad przeźroczystą wodą...


Polujący pelikan


Biały piasek 7 Mile Beach


Kolejną atrakcją tej okolicy jest słynny West End, czyli najbardziej na zachód wysunięty kraniec Jamajki, jedzie się do niego wzdłuż wybrzeża, znajduje się kilka kilometrów od 7 Mile Beach, droga jest kręta i dość dziurawa. Na West End znajduje się najsłynniejsza knajpa wyspy Rick's Cafe, czyli bar na klifie założony w latach 70, który był mekką hippisów, a obecnie stanowi atrakcję turystyczną ze względu na przepiękne widoki, kryształową wodę i pokazy skoków do wody. Rick's Cafe to miejsce turystyczne, w którym można zjeść i kupić gadżety związane z Jamajką- w bardzo wysokich cenach, więc nie polecam udawać się tutaj na obiad, ale wielkim plusem jest to, że dostęp do przyrody i klifów jest nieograniczony. Za wejście na teren Rick's Cafe się nie płaci i można korzystać, kąpać się i skakać do woli. Przez cały dzień ze skalnej skoczni rzucają się turyści, ale punktem kulminacyjnym dnia jest godzina 16, kiedy show zaczynają robić lokalni. Kilku chłopaków chodzi między turystami z wiaderkiem i zachęca do wrzucania napiwków, po czym zaczynają popisywać się i prześcigać w swoich wyczynach. Numerem specjalnym jest skok z kilkoma saltami z najwyższego punktu- drewnianego masztu, który znajduje się na bardzo dużej wysokości.



Rick's Cafe!



Turysta skaczący z klifu, wysoko nad nim widać drewnianą najwyższą skocznię (bocianie gniazdo)



NEGRIL I WEST END, SUBIEKTYWNE PODSUMOWANIE:

-NOCLEG przy 7 Mile Beach: Rayon Hotel ze śniadaniem ok. 450 zł/pokój;
-LUNCH przy plaży od 11 USD, małe piwo od 3 USD, drink od 5 USD; homar z napojami 40 USD;
-PAMIĄTKI: ręcznik z flagą Jamajki około 60 zł, 3 jamajskie cygara zrobione z 3 rodzajów liści 20 USD, jamajki rum (65%) 0,7 litra około 70 zł;
-DLA KOGO? dla kochających słońce, plażowanie, odpoczynek, sporty wodne, pływanie, katamaran, przyrodę;
-KIEDY? od grudnia do kwietnia.








Komentarze