Wycieczka na pustynię to jedna z największych atrakcji, jakiej można spróbować podczas pobytu w Dubaju. Sami zdecydowaliśmy się na combo, w którym zawarte było wszystko to, z czego słyną Emiraty, dzięki czemu zobaczyliśmy, od czego Dubaj bierze swój początek, na czym oparta jest ich tradycja i kultura. Naprawdę warto!
Wycieczkę wykupiliśmy w jednej z wielu firm polecanych na necie. W cenie 52 USD zawarte były: odbiór i odwóz do hotelu, off-road po pustynnych wydmach, sandboarding, czyli zjeżdżanie na desce snowboardowej po piasku, zachód słońca na pustyni, mała rundka na wielbłądach, wizyta w wiosce Beduinów, a w niej malowanie dłoni henną, szisza, pokaz tańca brzucha, pokaz tańca derwisza, sokoły (zdjęcia, dotykanie, wszystko w cenie wycieczki), możliwość przebrania się w tradycyjne stroje, poczęstunek na powitanie i dwudaniowy lunch.
|
Pozowanie na pustyni |
Pierwszą atrakcją wycieczki był wspomniany off-road po wydmach - nie znam się na samochodach i na tym, co się z nami działo, ale nasz kierowca dawał czadu i nieźle nami poniewierało! Jeżeli ktoś ma chorobę lokomocyjną, to nie powinien wybierać się na tą przejażdżkę ;) Dla mnie największym atutem off-roadu były niesamowite widoki- wszędzie, gdzie okiem sięgnąć rozciągały się rude wydmy z drobniutkim piaseczkiem. Podobno jest to największa piaszczysta pustynia świata, idealnie drobny piasek zajmuje powierzchnię Polski i Niemiec razem wziętych.
|
Off-road na pustynnych wydmach |
Poza jazdą, która trwała około godziny, na pustyni zatrzymaliśmy się na jednej z większych wydm, żeby pojeździć na deskach. Jazda jest o wiele łatwiejsza, niż na śniegu, bo piasek mocno hamuje, dzięki czemu nawet osoby, które jeszcze nigdy nie próbowały snowboardu (jak ja) bez problemy utrzymywały równowagę. Fajna zabawa, ale nie aż tak fajna, żeby decydować się na wyjazd na pustynię jedynie w tym celu. Po szaleństwach na "stoku" odjechaliśmy jeszcze kawałek, żeby oczekiwać zachodu słońca w kolejnym pięknym miejscu.
|
Wywrotka na desce |
|
Pierwsze udane próby |
Druga część wycieczki miała miejsce w beduińskiej wiosce, w której czekało nas sporo atrakcji. Kiedyś byliśmy już w takiej wiosce w Tunezji, ale poziom przygotowania i jakości był nieporównywalny z Dubajem. Po pierwsze, każda rzecz poza alkoholem była w cenie wycieczki, nie byliśmy naciągani i nie ponieśliśmy żadnych dodatkowych kosztów. Na powitanie czekały na nas małe przepyszne pączki wypiekane przez panów na miejscu, herbata i kawa. Każdy samochód miał stolik przeznaczony dla siebie wokół sceny, a w oczekiwaniu na występy mogliśmy spróbować kolejnych rzeczy. Chłopaki zdecydowali się na przebranie za szejków, a my z koleżanką poszłyśmy na malowanie henną. Poza tym zapaliliśmy sziszę i poszliśmy zobaczyć najszybsze ptaki świata. Sokół wędrowny jest symbolem i dumą Emiratów, średnio ptaki te osiągają prędkość 300 km na godzinę, a rekordzistka lata prawie 400! Te, które mogliśmy zobaczyć i wziąć na ramię pozowały w pilotkach, bo podobno ptaki atakują się nawzajem. Ostatnią część wyjazdu spędziliśmy na kolacji w formie szwedzkiego bufetu (jedzenia było naprawdę sporo) i na podziwianiu występów derwisza i tańca brzucha.
|
Nasze szejki ;) |
|
Tradycyjnie maluje się dłonie na szczególne okazje np. ślub
|
|
Pokaz derwisza |
Wycieczka świetna, wrażenia niesamowite, a cena adekwatna. Polecam szczególnie tym, którzy w Emiratach są na krótszy czas tak, jak my, bo można zakosztować i zobaczyć wiele rzeczy na raz. Dubaj to niesamowicie nowoczesna aglomeracja, ale wypad na pustynię przypomniał nam, że jego mieszkańcy to potomkowie plemion żyjących w trudnych, pustynnych warunkach, kochających swoje zwierzęta, zafascynowani poezją i tańcem, mogący poszczycić się wybitną kuchnią. Bezkresna pustynia daje poczucie wolności i łączności z naturą, oddalenie się od świecącego miasta pozwala na spojrzenie w czarne niebo i gwiazdy. Przy dzisiejszej nagonce na kraje arabskie wrażenia takie, jak te przypomniały nam na nowo, jak wiele mają do zaoferowania.
|
Szczęśliwi wycieczkowicze |
Jestem ciekawa jak będzie wyglądała motoryzacja za 30-40 lat. Już przed 2000 rokiem wróżyło się teorie na temat bezobsługowych aut, przemeszczających się z punktu A do punktu B bez ingerencji kierowcy :-) Miało się to nijak do rzeczywistosci. Dzisiaj oprócz designu producenty prześcigają się w coraz mniejszym "teoretycznym" spalaniu auta, oraz w maksymalizacji różnych niepotrzebnych systemów przez które często trzeba odwiedzać autoryzowane serwisy. Moim zdaniem motoryzacja porusza się trochę nie tą ściążką którą naprawdę powinna... Wyniki spalania często fałszowane itp. :-(
OdpowiedzUsuń