Pośród wysokich Karpat kryje się wiele miejsc wartych odwiedzenia. Historie i legendy krążące w tych okolicach intrygują, zamki i pałace oparte o zbocza gór przyciągają ciekawą architekturą, widoki Trasy Transfogarskiej konkurują z najciekawiej położonymi drogami świata.
Rumunia to kraj niedoceniany przez Polaków.
Wiele osób dziwiło się, że zdecydowaliśmy się na wakacje w Rumunii. W Polsce patrzymy na ten kraj przez pryzmat stereotypów, które przesłaniają nam prawdziwy obraz i przez które nieco obawialiśmy się o swoje bezpieczeństwo i jakość wakacji. Zupełnie niepotrzebnie. Przygotowując się do wyjazdu okazało się, że miejsc godnych uwagi jest tak wiele, że ciężko zdecydować się i ograniczyć do kilku, żeby zmieścić się w czasie (w Rumunii spędziliśmy jedynie 9 dni). Nasza wyprawa obejmowała niemal cały kraj, więc zacznę od odcinka, który podobał mi się najbardziej. Jako, że podróżowaliśmy własnym samochodem, mieliśmy zupełnie wolną rękę, jeśli chodzi o zwiedzanie (niektóre miejsca położone w sercu Karpat mają kiepskie połączenia komunikacyjne), a poza tym główną atrakcją, na jaką nastawiali się nasi mężczyźni była słynna Trasa Transfogarska, czyli pełna zawijasów droga widokowa przez góry.
Widok zza szyby samochodu -Alpina |
Rumunia może poszczycić się setkami zamków, pałaców i twierdz rozsianych po całym terytorium, ale zdecydowana większość najbardziej okazałych obiektów znajduje się w centrum, na pograniczu Wołoszczyzny i Siedmiogrodu (słynna Transylwania). Wybraliśmy dwa, według nas najciekawsze: pałac Peles i zamek Bran ze względu na ich urodę, historię i stosunkowo bliskie położenie (dzieli je niecałe 50 km).
Castelul Peles położony jest w miejscowości Sinaia w dolinie u podnóży gór. Widok jest tak pocztówkowy, jak to tylko możliwe. Perełka! Peles był letnią rezydencją rumuńskich monarchów i jest typowym pałacykiem myśliwskim w niemieckim stylu (architekt był Niemcem). Zbudowano go w XIX wieku i wielokrotnie upiększano, nad czym czuwało kilku architektów i znanych w tamtych czasach dekoratorów. Ciekawostkę stanowi fakt, że pałac posiadał pierwszą salę kinową w całym kraju (1906) i własny generator energii elektrycznej. Obecnie rezydencja została zmieniona w muzeum, w którym można podziwiać kolekcje broni, zastawy, srebra, rzeźb i witraży. Szczerze polecamy, bo miejsce przypomina scenerię rodem z baśni.
Castelul Peles, detal |
Urok Peles |
Kolejnym zamkiem, który zwiedzaliśmy, była twierdza Bran, której historia wiąże się ze słynnym Draculą. Czy tak było faktycznie, czy to tylko legenda (historycy twierdzą, że Vlad Palownik nigdy nie zamieszkiwał Bran)- nie wiadomo, ale zamek korzysta z nieustającej popularności wampira. Twierdza wzniesiona jest na wzgórzu i przez długi czas stanowiła bardzo ważny punkt obronny Siedmiogrodu. Historia zamku sięga XIII wieku i Krzyżaków, którzy wznieśli w tym miejscu drewniany obiekt. Przebudowany sto lat później pozostał twierdzą typowo obronną, z wysokimi wieżami strzelniczymi, małymi okienkami, grubymi murami.
Jedna z wież zamku w Bran |
W XX wieku Bran stał się letnią rezydencją królowej Marii, która nakazała przerobienie komnat i dziedzińców na styl niemiecki. Chłodne chodniki wewnątrz, dziedzińce pełne kwiatów i ławeczek to bardzo przyjemne miejsce do spędzenie czasu, choć turystów odwiedzających zamek jest wielu. Pod murami królują stragany i handlarze sprzedający gadżety związane z Draculą -kicz, ale na wesoło.
Bran- widok na dziedziniec |
Dziedzińca ciąg dalszy |
Trasa Transfogarska była wyjątkowym punktem naszej wycieczki. Po zobaczeniu jednego z programów Top Gear wiedzieliśmy, że musimy ją przejechać! Droga łączy miasta Pitesti i Sybin, została wybudowana w latach '70 i stanowi atrakcję samą w sobie. Zawijasy, widoki i przyroda zapierają dech, ale trzeba pamiętać, że budowa pochłonęła wiele istnień. Inwestycja ta realizowana była na zlecenie reżimu komunistycznego i miała wielkie znaczenie militarne- nie liczono się z kosztami, ludźmi, nie szczędzono materiału. Niemal każde miejsce jest widowiskowe. Ciężko to opisać słowami- Transfogar trzeba przejechać! O czym warto pamiętać (a o czym my nie pomyśleliśmy:)) to zatankowanie pełnego baku! Na trasie, która stanowi zamykany na noc park narodowy nie ma stacji benzynowych, więc można przez nieuwagę nabawić się problemów.
Przystanek na trasie |
Zawijasy na Trasie Transfogarskiej |
Po drodze polecam zboczenie w stronę Curtea de Arges, gdzie znajdują się dwie przepiękne cerkwie- szczególne wrażenie robi bogato zdobiona cerkiew metropolitarna z licznymi wieżyczkami z XVI wieku. Prawdziwa perełka.
Cerkiew w Curtea de Arges |
Centralna część Rumunii -krótkie, subiektywne podsumowanie:
Ceny: taniej, niż w Polsce, ale byliśmy tam w 2011 roku, więc mam nieaktualne dane;
Na co warto zwrócić uwagę:
-trzeba zatankować przed wjazdem na Trasę Transfogarką, nie ma stacji benzynowych
-trasą wyżej położoną w Karpatach jest Alpina -ale nie jest aż taka widowiskowa
-zamki opisane przeze mnie są jednymi z wielu, warto zobaczyć więcej, jeśli dysponuje się czasem
-noclegów nie musieliśmy bukować wcześniej, można było spokojnie znaleźć coś na miejscu
-wszędzie czuliśmy się bezpiecznie, ale trzeba bardzo uważać na drogach- Rumuni jeżdżą nieprzewidywalnie, wypadków śmiertelnych jest najwięcej w Europie;
Czas potrzebny do zwiedzenia opisanych miejsc:
-Bran -3 godziny
-Peles -max 2 godziny
-Curtea de Arges -max godzina
-Trasa Transfogarska- ile kto woli, trasa ma ponad 100 km- nie warto się spieszyć, bo widoki są fantastyczne
Komentarze
Prześlij komentarz