JAPONIA: pocztówka z Kobe


Podróżując po Japonii postanowiliśmy zatrzymać się na trzy dni w mieście Kobe, słynącym z jednego z największych portów w kraju, światowej sławy wołowiny, kosmopolitycznego charakteru, luksusowych sklepów i kilku sąsiadujących z nim plaż. Czas spędzony w Kobe był prawdziwą przyjemnością.


Kobe to 1,5 milionowe miasto leżące na zachód od Osaki. Mimo imponującej liczby mieszkańców miasto nie jest zatłoczone ani zbyt duże. Centrum można śmiało przemierzać pieszo, ale posiadacze JR-Pass mogą bez dodatkowych opłat podróżować wzdłuż, korzystając z częstych połączeń. Kolejka dojeżdża bezpośrednio na znajdujące się na zachód od centrum plaże, co jest niezmiernie wygodne. Bliskość wspomnianych plaż skłoniła nas do zatrzymania się w tym miejscu nieco dłużej. Przyznam, że pierwsza z nich zupełnie nas rozczarowała. Mowa tu o Suma Beach, która okazała się być miejscem zupełnie nieciekawym. Tak, jak czytałam w przewodnikach, Sumę ukochała lokalna młodzież, której jest w tym miejscu pełno, która bawi się do późna w kilku lokalnych barach i słucha głośno muzyki. Zupełnie by nam to nie przeszkadzało, gdyby nie wygląd plaży: Suma jest bardzo mała, otoczona obskurnymi betonowymi falochronami, piasek, a raczej żwirek jest brudny, szary, woda mętna. Zawiodłam się. Następnego dnia udaliśmy się nieco dalej na polecaną przez internautów Maiko Beach (24 minuty zwykłym lokalnym pociągiem, około 15 minut Rapid Service ze stacji Sannomiya). Naprawdę warto przejechać kawałek dalej! Maiko jest przede wszystkim większa i czystsza, a królujący nad nią olbrzymi most łączący Honsiu i Sikoku robi niesamowite wrażenie. Widok rekompensuje pływającym betonowe falochrony i obecność kręcących się w kółko ratowników (Japończycy mają prawdziwą obsesję na punkcie bezpieczeństwa!). Liczne palmy, które są w sąsiednich miejscowościach rzadkością nadają Maiko przyjemny wakacyjny charakter. Ku mojemu zaskoczeniu woda w Pacyfiku była bardzo ciepła!


Bulawar przy Maiko Beach

Poza plażowaniem, w Kobe poznawaliśmy smaki Japonii. To głównie dzięki pobytowi w tym mieście zakochałam się w kuchni japońskiej! Najlepszym, co nas spotkało była zdecydowanie słynna na całym świecie, oceniana najwyżej wołowina. Historie o krowach, które są masowane, pielęgnowane i specjalnie karmione dotarły do nas już wcześniej, więc wiedzieliśmy, że będąc w Kobe po prostu musimy wybrać się na obiad. Przyznaję, że nigdy w życiu nie jadłam mięsa o tak fenomenalnym smaku i idealnej konsystencji. Wołowina z Kobe rozpływa się w ustach i doprowadza do kulinarnego orgazmu! Droga, ale warta swojej ceny. Danie restauracyjne jest najdroższą z opcji, ale można wybrać się również na burgery wołowe- nieco gorszej jakości, ale również bardzo smaczne. Na obiad wołowina... Na śniadania i kolacje kupowaliśmy zestawy sushi dostępne w każdym sklepie spożywczym (w Kobe co kilkadziesiąt metrów można znaleźć świetnie zaopatrzone sklepy sieci 7 Eleven lub Lawson's). Sushi sklepowe należy do półki niższej, niż sushi restauracyjne ale wciąż jest dużo lepsze, niż to, co dostaniemy w Polsce. Cena zestawu jest naprawdę przystępna (12-30 zł).


Wołowina z Kobe

Sushi sklepowe

Architektura Kobe nie zachwyci koneserów historii, ponieważ miasto jest bardzo nowoczesne. W centrum wieżowce przeplatają się z kamienicami i blokami, a obrzeża zagospodarowane są przez osiedla domów jednorodzinnych. Jednym z ciekawszych miejsc jest kolorowe Chinatown, gdzie możemy naprawdę dobrze zjeść za niewielką cenę. Krzykliwe ozdoby, lampiony i figurki są nieco tandetne, ale panująca tu przyjemna atmosfera rekompensuje wiele. Spacer wśród turystów i młodzieży zajadającej się lokalnymi przysmakami odbyliśmy kilkukrotnie. 

Chinatown w Kobe

Kolejnym miejscem wartym odwiedzenia jest Port w Kobe. Znajdują się tu symbole miasta: latania, wieża portowa, fantazyjny taras widokowy, diabelski młyn i drogie hotele. Wieczorem mienią się wszystkimi możliwymi kolorami.

Symbole Kobe

Widok z 27. piętra Okura Kobe


Kobe– krótkie subiektywne podsumowanie:

Ceny: mała porcja wołowiny w dobrej restauracji od 60-200 zł; burger wołowy 25-30 zł; sushi sklepowe 12-30 zł; prawdziwa kawa mrożona robiona w sklepie 5 zł; nocleg w słynnym Okura Kobe w centrum portu ok. 200 zł/os; woda w automacie na mieście 3-4 zł.
Na co zwrócić uwagę:
-plażowanie: polecamy Maiko Beach, plaża w Suma jest beznadziejna
-JR-pass pozwala na podróżowanie po Kobe i okolicy za darmo
-bankomaty nie przyjmują europejskich kart -jedynym miejscem, gdzie pobierzemy pieniądze jest Citibank i urzędy pocztowe
-pasaże handlowe z przeszklonymi dachami pozwalają na robienie zakupów w każdą pogodę
-skosztowanie lokalnej wołowiny (najlepszej na świecie) to coś, to trzeba zrobić!
Czas potrzebny do zwiedzenia miasta: 2 dni.


Komentarze

  1. Kobe to niezwykłe miasto to fakt, ale nie zgodzę się z tym, że mimo 1,5 mln ludzi jest ''małe''. Przy naszej 1,7 Warszawie czy nawet Paryżu to istny ''Nowy York''. Na zwiedzenie całego miasta sam nie umiem określić ile potrzeba, nam zajęło 5 dni, ale tylko dlatego, że mieliśmy ograniczony czas i tak nie zobaczyliśmy wszystkiego. Jedną z najpiękniejszych dzielnic( nawet na świecie) jest niezwykle nowoczesne, ale utrzymane jednocześnie w klasycznym stylu centrum miasta oraz ulica , na której znajduje się najstarszy w Japonii Starbucks, wszelakie puby, małe sklepiki powodując tym samym aurę unowocześnionej wersji stylu kolonialnych Stanów. Coś niesamowitego. Do tego też należy zaliczyć kolejkę linową na wzgórza i luksusowe osiedla mieszkaniowe wyjęte niczym te z Hollywood, trochę dziwny, ale ciekawy ogród zoologiczny, Kobe Hall, najdłuższy na Świecie most wiszący no i oczywiście restaurację z wyżej wspomnianą wołowiną kończąc na marketach, centrach handlowych, muzeach i Chinatown.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz